- Zastanawiałeś się, jak by się żyło wiecznie?
Milczałem, bawiąc się filiżanką, pobieżnie obserwując Amelię, która zamówiła dietetyczne latte macchiato.
- Schudłaś. No i w ogóle wyglądasz jakoś tak… szaro - powiedziałem, jak zwykle nie szczędząc ckliwych grzeczności.
- Najgorszym uczuciem jest tęsknota za osobą, która w ogóle za tobą nie tęskni. Pragnienie czegoś, czego nigdy nie można mieć. Szczególnie wiedząc, że nie powinno się tego czuć. Próbuję trzymać to wszystko w sobie, Krzyś. - Spojrzała na mnie smutno. Widząc to moje serce zaczęło się krajać. Nie wiedziałem, co się stało z tą wiecznie uśmiechniętą i pozytywnie myślącą dziewczyną.
- Co się stało? - Pytam spokojnie, gładząc jej zimne dłonie.
- Zgubiłam się. Po prostu się zgubiłam.
Amelia była zawsze. Nie lubiła, kiedy ktoś się spóźniał i sama się nie spóźniała nawet o milisekundę. Uwielbiała obserwować i podziwiać. Potrafiła godzinami słuchać innych ludzi, wesprzeć ich, poradzić coś na ich problemy. Nigdy nie żaliła się, po każdej porażce trzymała wysoko głowę. Nigdy nie dała się zniszczyć. A teraz... Nie widziałem tej samej dziewczyny co kiedyś.
- Chodź. - Szepnąłem, ciągnąc ją delikatnie za rękę. Wyszliśmy z kawiarni, uprzednio nakładając ciepłe płaszcze.
Początek listopada był deszczowy. Woda stała w kałużach, nie znajdując ujścia w zapełnionych studzienkach. Ludzie rzadko wychodzili na zewnątrz, jedynie kiedy musieli załatwić jakąś naprawdę ważną sprawę. Świat nie nastrajał pozytywnie. Było ponuro i aż pragnąłem usłyszeć radosny głos Amelii. Ale ona, tak jak inni ludzie, których mijaliśmy, milczała. Nie wiedziałem, jak rozpocząć rozmowę. Przybliżyłem się do Amelii i objąłem ją ramieniem. Spojrzała na mnie smutno i zatrzymała się.
- Przepraszam cię, Krzyś, za wszystko.
To było dziwne. Byłem zmieszany i smutny przez jej zachowanie. To nie była moja Amelia.
- Gdzieś po drodze, zaczęłam mieć dość ludzi. Zaczęła denerwować mnie ich ciągła obecność wokół mnie. Miałam dość oglądania ich twarzy, bo widziałam na nich to, że gdybym upadła nikogo nie zacząłby mnie ratować. Męczące było imponowanie ludziom, których nawet nie wiem, czy lubię. To jest męczące – ciągłe zadowalanie innych, wiedząc, że nie możesz wyrazić swojej opinii. Byłam cholernie zmęczona, słuchając tego, co inni mają do powiedzenia. Wszystko co mówiłam, ciągnęło mnie w dół. Miałam dość angażowania się w życie innych. Miałam dość naprawiania wszystkiego za nich. Chciałam uciec od wszystkich i wszystkiego i... Uciekłam. Pojechałam do domu, do miejsca, które zawsze kojarzyło mi się z ciepłem, stałością... Nie wiem, czego oczekiwałam, ale na pewno nie tego. Zrozumiałam, że brakuje mi osoby, na której mogłabym polegać, która przywitałaby mnie w mieszkaniu, uśmiechnęła się i przytuliła. Tak po prostu. Byłam zmęczona pragnieniem drugiej osoby, która dbałaby o mnie. I przez to popełniłam błąd. Wpuściłam kogoś do swojego życia, zaufałam i... Chyba pokochałam. Są ludzie, którzy pojawiają się, aby prędzej czy później odejść. Wiem, że tak naprawdę nikt nie pozostaje, więc po co się męczyć? Jestem zmęczona i czuję się jeszcze bardziej samotna.
Powoli analizowałem jej słowa, które rozrywały mi serce. Dlaczego ona? Dlaczego Amelia musiała być zraniona?
- Pamiętasz to zdjęcie, które znalazłaś w jednej z pożyczonych ode mnie książek? - Zapytałem, spoglądając na Amelię, która potaknęła głową. Westchnąłem i podszedłem do kominka. Zacząłem przyglądać się fotografiom stojącym na murku. - Wiesz, dlaczego nie powiedziałem ci, kim jest kobieta ze zdjęcia? Bo chciałem o niej zapomnieć. Pragnąłem zapomnieć, ile bólu przyniosła mi utrata jej. Wiesz, jak próbowałem zapomnieć? Spotykałem się z innymi kobietami. Każdą porównywałem do Patrycji. Nie potrafiłem zapomnieć o niej. Iwona już wtedy była przy mnie, była moją przyjaciółką. To ona wyleczyła mnie z chorego uczucia i pokazała na czym polega miłość...
Mój wywód przerwał dzwonek do drzwi. Widziałem, jak Amelia niespokojnie się poruszyła. Nie chciałem zostawić jej choć na chwilę samej. Nie w tym momencie, kiedy na każdy obcy sygnał reagowała kuląc się. Iwona, jakby czytając mi w myślach, krzyknęła, że otworzy drzwi. Mimowolnie kącik moich ust uniósł się do góry. Kochałem tą kobietę, nie mogłem nawet tego uczucia porównać do tego, którym darzyłem Patrycję. Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie, aby sprawdzić, kto był tym niezapowiedzianym gościem. Niestety drzewa w ogródku zasłoniły cały widok na werandę. Westchnąłem, przypominając sobie, aby przyciąć krzewy.
- Cześć, jestem Jochen.
Jochen?? kocham Cię za ten wybór :D szkoda mi Amelii, ale ma przy sobie Krzysia i Iwonę, którzy mam nadzieję, jej pomogą.
OdpowiedzUsuńNie jestem jeszcze pewna jaką rolę tu odegra Jochen, ale będzie go chyba sporo, bo to jeden z niewielu zawodników Resovii, którego lubię. :)
UsuńMam nadzieję, że Amelia poradzi sobie. Ma przecież Krzyśka, który z chęcią jej pomoże.
OdpowiedzUsuńTrzema słowami: intrygujesz coraz bardziej. No i jeszcze Jochen! ;)
/greens-art-handmade.blogspot.com, when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, spalone-fotografie.blogspot.com/
Mam nadzieję, że Amelia jednak wszystko sobie poukłada i przemyśli. Bo przecież różnie w życiu bywa.
OdpowiedzUsuńwciaz-ja-kocham.blogspot.com
znaczy się Jochen wyleczy Amelię tak jak Iwona Krzyśka?
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńInformuj dobrze? Nie powiem nic więcej. Po prostu informuj. 3059600
OdpowiedzUsuń[wszystko-co-zle]
Opowiadanie z Krzyśkiem? Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA co do treści... świetna, po prostu świetna!
Czekam na więcej :D
Tym czasem zapraszam do siebie (setball-for-hope.blogspot.com) na nowy rozdział.
Pozdrawiam, Misu ;)
Czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńmaybevolleylove.blogspot.com
http://wspominasz.blogspot.com/ Zapraszam do siebie, w głównej roli Michał Kubiak.
OdpowiedzUsuńJochen? Kocham Cię już.
Dopiero tu dotarłam i jestem bardzo zaciekawiona :). Czekam na kolejne :). Przy okazji zapraszam do siebie, gdzie pojawiły się nowe rozdziały:
OdpowiedzUsuńi-do-not-know-what-i-want.blogspot.com
oraz
sparkle-in-the-eyes.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Podoba mi się. Było coś magicznego w tej rozmowie. Szkoda mi Amelii, bo widać, jak bardo zagubiona jest i jak bardzo nie może się odnaleźć. Cieszę się, że jednak jest przy niej ktoś taki, jak Krzysiek. On dobrze to rozumie, też kiedyś był zraniony. Ale wie, że najlepszym lekarstwem na to jest nowa sobą. Dla niego była to Iwona, a dla Amelii?
OdpowiedzUsuńNominuję cię do nagrody The Versatile Blogger. Szczegóły u mnie ; )
OdpowiedzUsuń