niedziela, 12 lutego 2017

Miniatura II


Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, pamiętasz?

Był czas kiedy wspólnie się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, pamiętasz? Byliśmy częścią zwycięskiej drużyny.

Ale wtedy odszedłeś. Teraz znów się spotykamy.
Już nie jesteśmy przyjaciółmi. Staliśmy się wrogami.

Pamiętam. Okłamałem Cię, nie zaprzeczę, ale to Ty oszukałeś mnie o wiele bardziej. Pozwoliłeś mi wierzyć w swoje zapewnienia wierności wartościom, w które oboje wierzyliśmy. Okazało się, że nie mają one dla ciebie znaczenia. Ważniejsze były pieniądze i sława. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo rozczarowany byłem Twoim postępowaniem. Czułem się martwy.
Za moją naiwność winię Ciebie. Zawsze będę. Nie mam poczucia winy. Nie licz na kolejny mój błąd.
Odebrałeś nam szansę, szansę na wygraną. Opuściłeś drużynę, która podobno znaczyła dla Ciebie wszystko. Wstąpiłeś do armii wroga. Mówiłeś, że takich czynów się nie wybacza, pamiętasz?
Zostałem w miejscu, w którym mnie zostawiłeś. Ty... Ty podążyłeś za sławą, zbudowaną na pustych słowach. A ja rosłem. Rosłem w swojej wierze i tym, że nie pozwoliłem się złamać.

Kiedy patrzę na Twoją twarz podczas finału, już nie mam Ci za złe. Zawsze pragnąłeś wygrywać. Zwycięstwo było Twoim celem. Już nie czuję się martwy. Iskra satysfakcji przypływa przez moje żyły. Ponieważ jestem szczęśliwy. Jestem w miejscu, w którym chcę być, z ludźmi, którzy wspierają mnie mimo wszystko.

Po roku znów stajemy w tym samym miejscu. Tym razem wznosi puchar moja drużyna, kiedyś nasza. Widzę jak patrzysz na mnie i siadasz na murawie. Przyjmując gratulacje, mijam kolegów z drużyny i zajmuję miejsce obok Ciebie. Nie rozmawiamy. Nie śmiejemy się tak jak to kiedyś miało miejsce.
Sięgasz ręką do kieszeni, z której wyjmujesz jakąś kartkę i wręczasz mi ją. Po przeczytaniu spoglądam na Ciebie. Nie uśmiechamy się, ale jestem pewny, że zauważam cień  w Twoich oczach.

Zło zawsze wraca.
Pamiętaj.